Reszke (de Reszke, Di Reschi) Jan Mieczysław (1850–1925), śpiewak operowy. Ur. w Warszawie 14 I, był najstarszym dzieckiem Jana (1818–1877), właściciela Hotelu Saskiego, i Emilii z Ufniarskich, bratem Edwarda (zob.), Józefiny (zob.) i Wiktora (1859–1917). Ojciec był, jak jego przodkowie, ewangelikiem (rodzina osiadła w Warszawie na przełomie XVIII/XIX w., pochodziła z Saksonii, nazwisko ich brzmiało pierwotnie Reschke lub Reschker), matka była katoliczką i w tym wyznaniu ochrzczono dzieci.
R. wzrastał w wysoce kulturalnej i muzykalnej atmosferze. Hotel Saski świetnie prosperował, często też stawali w nim odwiedzający Warszawę znakomici artyści, których gościnny właściciel podejmował w znajdującym się obok swoim domu, przy czym wspólnie muzykowano. Matka była utalentowaną śpiewaczką amatorską. Nieraz też akompaniowała dziecięcemu kwartetowi (Wiktor miał również bardzo ładny głos). Śpiewu uczyła R-go matka, ale nie przewidywała dla niego artystycznej kariery. Jako 8-letni chłopiec słyszał grającego F. Liszta. Mając lat 12 śpiewał w chłopięcym chórze kościoła Karmelitów, gdzie mu czasem powierzano partie solowe. Śpiewał też, wraz z rodzeństwem, na chórze kościoła w Wilanowie, gdzie cała rodzina spędzała lato. Często bywał z braćmi na przedstawieniach w Operze (czasem nawet wymykając się tam bez wiedzy rodziców). W r. 1863 ojciec R-go za udział w powstaniu został na 5 lat zesłany na Sybir (scenę pożegnania z rodziną uwiecznił na obrazie J. Simmler); na matkę, obok wychowania dzieci, spadło też prowadzenie hotelu, z czym dzielnie sobie radziła. R. miał zostać prawnikiem – odbył stosowne studia i uzyskał stopień zawodowy (dyplom?), jednak muzyczne zamiłowania oraz wrażenia wyniesione z przedstawień w Operze, a zwłaszcza z występów Juliana Dobroskiego i słynnego barytona A. Cotogniego, przesądziły o obiorze innej życiowej drogi. Śpiewał sporo na studenckich koncertach, zaczął też pobierać lekcje u byłego artysty Opery F. Ciaffei’ego, który kształcił go jako barytona. Po pewnym czasie Ciaffei, wiedząc o uwielbieniu R-go dla Cotogniego, poprosił listownie wielkiego Włocha, by go przyjął jako ucznia. Cotogni odmówił, kiedy jednak R. mimo tego wyruszył do Turynu i przedstawił mu się osobiście, rozpoznał jego niezwykły talent i zmienił pierwotną decyzję. Przez 5 lat R. pracował intensywnie pod jego kierunkiem, podróżując z nim razem po Europie i poznając wszelkie tajniki zawodu operowego śpiewaka.
W styczniu 1874 zadebiutował R. na scenie weneckiego Teatro Fenice jako Giovanni Di Reschi, rolą króla Alfonsa w „Faworycie” G. Donizettiego; recenzja zamieszczona 31 I w „Musical World” podkreślała tenorowe brzmienie głosu, chwaląc piękne wysokie «a» w zakończeniu popisowej arii. W sierpniu 1874 R. śpiewał Walentego w „Fauście” Ch. Gounoda na otwarcie Teatro Malibran, mając za partnerkę swoją siostrę Józefinę. Po tuzinie przedstawień we Włoszech udał się do Paryża, a stamtąd z bratem Edwardem do Londynu, zaangażowany do teatru Drury Lane, zwanego wtedy Her Majesty’s Opera i kierowanego przez J. Maplesona. Do końca 1874 r., ciągle jako Di Reschi, śpiewał 4-krotnie w „Faworycie” (z Teresą Titjens jako partnerką), 7 razy w „Fauście” i jeden raz tytułową partię w „Don Giovannim” W. A. Mozarta na zakończenie sezonu. W t. r. występował też na koncertach New Philharmonie Society oraz we wrześniu i październiku gościł z włoską trupą operową w Dublinie śpiewając Don Giovanniego, Walentego oraz Ryszarda Lwie Serce w operze „Talizman”. W r. 1875, znowu w Londynie, obok partii Walentego (6-krotnie) i Don Giovanniego, dał się słyszeć po raz pierwszy jako Figaro w „Cyruliku sewilskim” G. Rossiniego, hrabia Almaviva w „Weselu Figara” Mozarta oraz de Nevers w „Hugonotach” G. Meyerbeera. Dn. 31 X 1876 zadebiutował w Paryżu w Sali Ventadour jako Fra Melitone w „Mocy przeznaczenia” G. Verdiego, a następnie jako Severus w „Poliuto” Donizettiego; przyjęto go jednak bez entuzjazmu. Zaczął popadać w depresję; jednak Edward nabrał przekonania, iż głos jego brata nie «kończy sie», ale przez cały czas był niewłaściwie prowadzony – w rzeczywistości bowiem jest to tenor, nie baryton. O potwierdzenie owych podejrzeń zwrócił się Edward do znanego pedagoga G. Sbriglii. R. raz jeszcze wystąpił jako baryton – Figaro w „Cyruliku sewilskim” (Londyn 19 XII 1876), po czym podjął od nowa studia wokalne u Sbriglii, pracując nad odpowiednim przestawieniem swego głosu. Zadebiutował jako tenor 9 XI 1879 w „Robercie Diable” Meyerbeera (rola tytułowa) na scenie madryckiego Teatro Real, wprowadzony tam przez swą siostrę Józefinę, mając ją samą jako partnerkę w roli Alicji. Była to jednak tylko próba (w tym samym czasie i w tym samym teatrze śpiewał podobno jeszcze barytonową partię w „Faworycie”) i na razie nie powracał R. do przerwanej regularnej kariery operowej. Uważał, że jeszcze nie jest dostatecznie przygotowany; krążyły też pogłoski o załamaniu psychicznym wobec niemożności poślubienia kochanej od dawna z wzajemnością Natalii Potockiej – mało jednak prawdopodobne, skoro później R. pisał, iż te właśnie lata były najszczęśliwszymi w jego życiu. Nie obciążony własnymi zobowiązaniami podróżował tylko z bratem i siostrą, służąc im radami i zarazem obserwując pilnie występy najlepszych śpiewaków epoki. Sam w tym czasie dawał się słyszeć jedynie na prywatnych koncertach (m. in. w Londynie u Heleny Modrzejewskiej). Zdarzyło się jednak, iż przygodnie – podobno kiedy prześpiewywał sobie jakiś utwór w sklepie z nutami – usłyszał go J. Massenet, poszukujący właśnie Jana Chrzciciela do swej „Herodiady”, której paryską premierę odkładano już od roku, gdyż nie można było znaleźć odpowiedniego tenora. Zachwycony kompozytor wespół ze sławnym barytonem V. Maurelem nakłonili R-ego do podjęcia tej partii. Przedstawienie 1 III 1884, w którym brał udział także Edward Reszke w roli Fanuela, stało się ogromnym triumfem R-ego, który w więziennej scenie swobodnie atakował wysokie tenorowe «c», wywołując owacje widowni. Teraz Massenet już specjalnie z myślą o nim opracowywał partię Rodryga w kończonym właśnie „Cydzie”, a po świetnej prapremierze (30 XI 1885) tego dzieła w Wielkiej Operze R. stał się prawdziwym bożyszczem Paryża. Śpiewał na tej scenie kolejno partie: Radamesa w „Aidzie” Verdiego, Vasco da Gamy w „Afrykance”, Jana z Leydy w „Proroku” Meyerbeera, tytułową w „Fauście” Gounoda i Don Ottavia w „Don Giovannim”.
Dn. 13 VI 1887 R. zadebiutował jako tenor w londyńskim teatrze Drury Lane jako Radames w „Aidzie” i w tym samym miesiącu dał się tam słyszeć jako Lohengrin w operze R. Wagnera, mając za partnerów M. Battistiniego i swego brata Edwarda oraz jako Faust, zyskując entuzjastyczne opinie krytyki w rodzaju «a magnificent tenore robusto», «najlepszy Lohengrin, jakiego kiedykolwiek widziano». Dn. 11 VII przedstawienie „Hugonotów” z R-m i Lilian Nordicą w głównych rolach, zostało uznane za szczyt muzycznego sezonu, a zachwyt księcia Walii sprawił, iż wśród londyńskiego wytwornego towarzystwa powróciła moda uczęszczania do opery – z tym, że wieczory bez udziału R-go miały już gorszą frekwencję. R. nie ustawał jednak w pracy nad sobą, ćwicząc ustawicznie głos, dykcję oraz szczegóły gry aktorskiej, jak też studiując książki poświęcone granym przezeń scenicznym postaciom. Dn. 30 I 1888 wystąpił w Paryżu w roli Bussy’ego na prapremierze opery „La Dame de Monsereau” G. B. Salvayre’a (która zresztą nie zyskała powodzenia), a jesienią wraz z Edwardem wziął udział w przedstawieniu „Don Giovanniego” z okazji 100-lecia powstania tej opery oraz w 500-tnym przedstawieniu „Fausta” w paryskiej Operze. Szczytowy jednak triumf odniósł na tej scenie, kiedy 28 XI t. r. wznowiono „Romea i Julię” Gounoda pod dyrekcją kompozytora, który życzył sobie koniecznie widzieć R-ego jako odtwórcę tytułowej roli i specjalnie dla niego dopisał arię «O jour de deuil» jako nowy finał III aktu. Do roli Julii zaproszono wielką Adelinę Patti, która, osiadłszy w swym walijskim zamku, od 15 lat nie była we Francji, a w paryskiej Operze nie śpiewała nigdy przedtem, zaś w roli brata Laurentego wystąpił Edward Reszke. Było to niezwykłe wydarzenie także towarzyskiej natury. Za główną sensację uważano zrazu występ Patti, lecz w miarę trwania spektaklu coraz większą uwagę skupiał na sobie R., który już arię «Ah! lève-toi, soleil» w II akcie musiał bisować. «To jest mój idealny Romeo» – oświadczył autor opery. «Wydaje się, iż to największy wykonawca roli Romea, jakiegośmy słyszeli» – pisał sprawozdawca „Le Journal Illustré”. Inni znawcy podziwiali stylowość muzycznej interpretacji oraz połączenie młodzieńczości z dojrzałością w odtworzeniu postaci szekspirowskiego bohatera. Twierdzono, iż R. w swym śpiewie połączył grację G. M. Maria, dramatyczną siłę G. L. Dupreza i namiętną ekspresję A. Nourrita – trzech najsłynniejszych tenorów poprzedniej epoki.
Na czerwiec 1889 nowy dyrektor działającej w Londynie Carl Rosa Company, A. Harris, zaprosił obu braci. Wystąpili 4 VI w „Afrykance” (Jan jako Vasco, Edward – Don Pedro), a 15 VI w „Romeo i Julii” z rozpoczynającą swą świetną karierę Nellie Melbą jako partnerką. R. śpiewał też prawdopodobie w „Balu maskowym” Verdiego i w „Wilhelmie Tellu” Rossiniego. Początek lata obaj bracia spędzili w Ems, skąd udali się do Bayreuth, by obejrzeć „Śpiewaków norymberskich” R. Wagnera w związku z projektem wystawienia tej opery w Londynie. Do premiery (w języku włoskim) doszło istotnie 13 VII. R. w roli Waltera (którą później zaliczył do swoich ulubionych) był, jak pisano, «malowniczy i poetyczny, spełniając wszelkie pokładane w nim nadzieje». Niedługo potem znająca się dobrze na muzyce królowa Wiktoria, poleciła obu braciom stawić się na zamku w Windsorze, gdzie wespół ze śpiewaczką Emmą Albani dali zaimprowizowany koncert; stało się to zaczątkiem przyjaźni z królewskim domem, a w ślad za tym nastąpiły bliskie kontakty z arystokratycznymi rodzinami. Bracia zamieszkali w Hotelu Continental przy Regent Street, prowadząc bujne życie towarzyskie. W Operze R. chętnie udzielał młodym śpiewakom porad wokalnych (co stanowiło początek jego działalności pedagogicznej), chętnie też wspomagał i popierał chórzystów oraz młode artystki w sporach z dyrekcją o należne wynagrodzenie.
Zimę 1889/90 obaj bracia spędzili w Warszawie oraz w Petersburgu. R. śpiewał przed carem Aleksandrem III, który był jego występem wielce ukontentowany, a wiedząc o bogactwie polskiego śpiewaka zatwierdził mu, na jego prośbę, patent szlachecki. Od tej pory R. począł pisać swe nazwisko «de Reszke», jakkolwiek w Warszawie, gdzie prawdopodobnie w tym czasie też występował, śmiano się trochę z tego snobizmu. Natomiast wielokrotnie podkreślano współcześnie jego wytworność w sposobie bycia zarówno na scenie, jak w życiu prywatnym. Car Aleksander III zapraszał R-go do Petersburga także na następny sezon, jednak wcześniejsze zobowiązania wzywały go do Paryża, gdzie zarabiał ok. 15 tys. fr. miesięcznie – więcej niż jakikolwiek artysta w tym czasie. Wystąpił w Paryżu m. in. jako Phoebus w „Esmeraldzie” A. G. Thomasa, która zyskała tu znacznie większe powodzenie, niż w ojczyźnie kompozytora – Anglii. Londyński sezon 1890 r. otwarto „Faustem” z udziałem obu braci, po czym Jan wystąpił jeszcze w „Proroku” Meyerbeera oraz w „Carmen” G. Bizeta na zakończenie sezonu i benefis impresaria Harrisa. Dn. 11 XII wystąpił na galowym przedstawieniu „Carmen” w paryskiej Opéra Comique, przy czym rolę Don Joségo zaliczono do największych jego osiągnięć. W czerwcu 1891 występował znowu w londyńskich „Śpiewakach norymberskich” (panowała opinia, iż dzięki braciom Reszke spektakl ten stoi wyżej od bayreuckiego), a 15 VII na scenie Covent Garden śpiewał tytułową rolę w „Otellu” Verdiego, mając za partnera V. Maurela, a jako rywali w tej samej roli – F. Tamagna i E. M. H. Van Dycka. Odniósł niewątpliwy sukces, prezentując prawdziwe studium finezyjnej gry aktorskiej i zyskując entuzjastyczną ocenę m. in. G. B. Shawa.
Jesień 1891 przyniosła amerykański debiut obu braci zaangażowanych na tournée przez H. E. Abbey’a. Przez 5 tygodni występowali w Louisville i Chicago; Jan śpiewał Lohengrina (po włosku), uznany w tej roli za idealnego bohatera, a następnie Fausta, Otella, Raula w „Hugonotach”, Romea oraz Radamesa w „Aidzie”, przyjęty owacyjnie przez chicagowską Polonię. Otrzymał bajeczne honorarium – 10 tys. dolarów za 8 przedstawień oraz znaczny procent od dochodu z nich. Dn. 14 XII 1891 zadebiutował jako Romeo w nowojorskiej Metropolitan Opera (MET) podczas galowego wieczoru na otwarcie sezonu. Niedługo potem śpiewał tamże w „Hugonotach”, powtarzając następnie te same kreacje w Bostonie. Na sezon 1892/3 powrócił do Europy, biorąc udział w 500-nym przedstawieniu „Romea i Julii” w Paryżu oraz występując w maju 1893 jedyny raz w Operze Warszawskiej jako Lohengrin. Pod koniec 1893 r. znowu pojawił się w MET w „Fauście”, „Lohengrinie” i „Hugonotach” oraz – po raz pierwszy – w „Werterze” Masseneta. Wiosną 1894 występował w londyńskich „Śpiewakach norymberskich” we wspaniałej międzynarodowej obsadzie (E. Eames, M. Ancona, P. Plançon).
Lato 1894 spędził R. w majątku Borowno nie opodal Częstochowy, należącym do jego ciotki Emilii Michalskiej, zaczynając pracę nad rolą Tristana w operze Wagnera „Tristan i Izolda”. W jakiś czas potem sam zakupił majątek ziemski Skrzydlów (koło miasteczka Kłomnice), a następnie jeszcze trzy sąsiednie posiadłości – Chorzenice, Witkowice oraz Zdrowa. Skrzydlów stał się jego właściwym polskim domem; tu nieraz przyjeżdżał latem, pracując nad nowymi rolami. Zbudował też drogę i założył nowoczesną stajnię sportową, sprowadzając do Europy jako pierwszy amerykańskiego dżokeja Cassiusa Sloana; on też zainicjował w Polsce gonitwy dla dwulatków. Ośrodek sportu jeździeckiego istnieje w Skrzydlowie do dziś.
W MET stał się R. niebawem czołowym gwiazdorem. Brał udział w uroczystych przedstawieniach otwierających trzy kolejne sezony (1894 i 1895 „Romeo i Julia”, 1896 „Faust”). Śpiewał także w „Lohengrinie” w sezonach operowych w Chicago, a 27 XI 1895 wystąpił na scenie MET w partii Tristana (z Lilian Nordicą i bratem Edwardem jako partnerami), w której zdaniem krytyków przeszedł wszelkie oczekiwania. Uznano, iż był to największy triumf w jego karierze („NY Times”); jego śpiew zdumiewający potęgą, deklamacyjną ekspresją i zarazem subtelnością, otworzył nową epokę w dziejach interpretacji operowej; niektórzy nie wahali się obwołać teraz R-go największym tenorem XIX wieku. W maju 1896 R. śpiewał Tristana w Londynie. W następnym sezonie MET oglądano go m. in. jako Fausta i Cyda, przede wszystkim jednak triumfował w roli Tristana oraz włączonej świeżo do swego repertuaru roli Zygfryda. Studiując tę partię był latem 1896 ponownie w Bayreuth, aby z ust Cosimy Wagner usłyszeć, jak kompozytor wyobrażał sobie jej szczegóły. Już wcześniej chciano go w Bayreuth zaangażować (dowodem list Juliusa Kniese z 31 VII 1895), jednak nigdy do tego nie doszło, bowiem swego czasu księżna Walii, późniejsza królowa Aleksandra, półżartem wydobyła od obu braci uroczyste przyrzeczenie, iż nigdy nie zaśpiewają na ziemiach należących do niemieckiego cesarza.
W r. 1898 R. śpiewał w londyńskiej Operze Covent Garden głównie Tristana, rzadziej Zygfryda, zwłaszcza odkąd wprowadzono na tę scenę cały „Pierścień Nibelunga” i trzeba było wykonywać tę partię także w „Zmierzchu bogów” – choć chwalono jego kreację również w tym dramacie, w rzeczywistości jednak nie odpowiadała mu treść i charakter tej partii, którą uważał za dekadencję promiennego bohatera z poprzedniej części cyklu. Dn. 28 XII śpiewał w MET Romea z Marcellą Sembrich (Kochańską) w roli Julii; miarą triumfu było 8 wywołań po balkonowej scenie i tytuł jednej z recenzji („The Poles of Art”). W styczniu 1899 odtworzył tytułową rolę w „Zygfrydzie”, a potem jeszcze Tristana z Lilli Lehmann w partii Izoldy. Zrobił to, jak mówił, dla zaprzyjaźnionego dyrektora MET M. Grau’a. Nie chciał jednak już przyjeżdżać do Ameryki w każdym sezonie; był dostatecznie bogaty, a lepiej czuł się w Europie. Dn. 24 V 1899 śpiewał w Londynie Lohengrina z bratem Edwardem i Lilian Nordicą przed królową Wiktorią na jej 80 urodziny, po czym otrzymał Royal Victoria Order. Pojawiły się jednak niedomagania zdrowotne (zawsze miał skłonność do przeziębień i bronchitów). W r. 1900 występował 5-krotnie w Covent Garden – były to ostatnie występy jego na tej scenie i zarazem koniec okresu, który kronikarze londyńskiego życia operowego nazwali «epoką Jana de Reszke». W Ameryce nie pojawił się – poczęły szerzyć się pogłoski o utracie głosu, wobec czego Grau odwiedził go latem w Polsce. Rezultatem był triumfalny powrót do MET 31 XII 1900 w roli Lohengrina. W styczniu 1901 śpiewał Radamesa (wraz ze słynną wstępną arią, którą dawniej opuszczał), Fausta, Cyda, Tristana i Romea, a w lutym Raula w „Hugonotach”, Zygfryda w „Zmierzchu bogów” oraz główne partie w „Proroku” i „Afrykance”. Dn. 19 III wystąpił jako tytułowy bohater w „Zygfrydzie”, a 29 III w „Lohengrinie”. Kwiecień przyniósł występy w Bostonie, Pittsburgu i Chicago oraz uroczysty pożegnalny wieczór w MET z udziałem m. in. Sarah Bernhardt i ze scenami z różnych oper (R. wystąpił w II akcie „Tristana”). Wiosnę i lato wypełniły przygotowania do sezonu w Paryżu, gdzie mu właśnie przyznano kawalerski krzyż Legii Honorowej. Jako pierwszy tenor zaśpiewał w paryskiej Operze „Zygfryda” po francusku; do przedstawień „Tristana” z jego udziałem nie doszło, gdyż zażądał nowego francuskiego przekładu libretta z prawem osobistej kontroli. Występował natomiast przez miesiąc w Monte Carlo.
Jesienią 1902 projektowano w paryskiej Operze wznowienie „Orfeusza” Ch. W. Glucka z myślą o R-m; wystawiono jednak „Pajace” R. Leoncavalla i partia Cania, nowa w repertuarze R-go, stała się zarazem ostatnią jego sceniczną kreacją. Pojawiły się znowu bronchity i inne niedomagania, postanowił przeto zakończyć karierę w pełnym blasku, aby nikt go nie słyszał «kiedy głos przeminął». Cieszył się olbrzymią popularnością, której jednym z dowodów były papierosy z etykietą «de Reszke». Odrzucił bardzo atrakcyjną (po 5 500 dolarów za wieczór) ofertę H. Maplesona odbycia pożegnalnego tournée przez 40 miast w USA. Nigdy też, mimo najbardziej kuszących ofert, nie zgodził się na utrwalenie swego głosu na płytach gramofonowych; podejmowane próby przy użyciu prymitywnej jeszcze aparatury nie zadowalały go i kazał niszczyć nagrania. W rezultacie istnieje jeden tylko wałek fonograficzny nagrany na prośbę królowej Aleksandry (w posiadaniu brytyjskiej rodziny królewskiej), nadto drobne fragmenty przedstawień „Afrykanki”, „Cyda”, „Hugonotów”, „Lohengrina”, „Zygfryda” oraz ,,Tristana” w MET utrwalone zostały na tzw. wałkach Maplesona; niektóre z tych ostatnich ukazały się też na płytach «International Record Collectors Club».
Po r. 1902 R. poświęcił się głównie pedagogice. Myślał o założeniu własnego konserwatorium na paryskich Polach Elizejskich, ostatecznie jednak podjął tę pracę w swym domu przy Rue de la Faisanderie 53, na którego tyłach kazał zbudować teatr z kanałem orkiestrowym, mieszczącym ok. 30 muzyków oraz 100-miejscową widownię. Do jego uczniów zaliczali się m. in. sopranistka Maggie Teyte, słynny Lew Slezak, tenor Hëinrich Knote, a z Polaków Wiktor Grąbczewski (zob.), Bronisław Romaniszyn oraz Tadeusz Kański z Piotrkowa. Posiadając szczególny dar wzorowej wymowy i akcentu w kilku językach, tego samego wymagał od uczniów, zwracając też baczną uwagę na kontrolę oddechu i barwę głosu zależną od woli (bogactwo alikwotów). Jego metodę pedagogiczną opisał W. Johnstone-Douglas w książce pt. „Zasady śpiewu”. Często wydawał w swym paryskim pałacu wytworne przyjęcia. Uczestnicy ich mogli słyszeć jeszcze duet z „Romea i Julii” śpiewany przez R-go z Adeliną Patti. Po wybuchu wojny zarzucił nauczanie, objął natomiast prezesurę Komitetu Pomocy rannym Polakom we francuskiej armii. Jesienią 1915 podjął znowu działalność pedagogiczną. W r. 1916 przeniósł się do Fontainebleau. Po zakończeniu wojny R. pragnął powrócić do wolnej Polski, lecz nie zgadzała się na to żona. W październiku 1919 oboje przenieśli się do willi Vergemère w Nicei, gdzie R. znowu z energią podjął nauczanie, na lato wyjeżdżając z uczniami do Vichy, Mont Doré lub Deauville. Świadkowie twierdzili, iż na lekcjach nadal pięknie śpiewał. Pędził spokojne i wygodne życie, odwiedzany przez licznych przyjaciół i wielbicieli (w tym przez królewską parę z Portugalii), miał też pono szczęście w kartach; tęsknił jednak do Polski, gdzie jego nietknięte przez wojnę majątki pięknie prosperowały, a konie wygrywały na wyścigach. Zaczął pisać pamiętniki, w których jednak nie wyszedł poza opis dzieciństwa i wczesnej młodości.
Dn. 8 XII 1924 w Theatre des Variétés w Nicei wystawiono pod dyrekcją R. Hahna „Don Giovanniego” w obsadzie złożonej z uczniów R-ego, których produkcje zostały wysoko ocenione. Spektakl powtarzano jeszcze potem w Nicei i w Cannes. Dn. 14 I 1925 na 75 urodziny uczniowie przygotowali mu jako niespodziankę chór ze „Śpiewaków norymberskich”. Tego dnia jednak R. poczuł się źle i lekcje już się nie odbyły. Przeziębienie przeszło później w zapalenie płuc i 3 IV 1925 R. zmarł w Nicei. Ciało jego przewieziono do Paryża i pochowano na cmentarzu Montparnasse.
R. był żonaty z Marią z domu de Goulaine, 1. v. hr. Meilly-Nesle. Miał z nią syna Jana, który jako porucznik armii francuskiej poległ w czerwcu 1918 na froncie.
Slonimski N., The International Cyclopaedia of Music and Musicians, New York 1956; Davidson G., Opera. Biographies, London 1955; Polacy w historii i kulturze krajów Europy Zachodniej. Słownik biograficzny, P. 1981 (bibliogr.); Słown. Teatru Pol. (bibliogr., ikonogr., fot.); Słown. Muzyków Pol., II; – Celletti R., Le grandi voci, Roma 1964 (pod hasłem Retszke); Hiller C. H., 100 Jahre MET, München 1983; Hurst P. G., The Age of Jean de Reszke, London 1958; Kański J., Mistrzowie sceny operowej, Kr. 1974 (fot.); tenże, Wokół rodzeństwa Reszków, „Ruch. Muzycz.” 1987 nr 11–12 (fot. Edwarda, Jana i Józefiny); Leiser C., Jean de Reszke and the Great Days of Opera, London 1933; Pruski W., Dzieje wyścigów i hodowli koni pełnej krwi w Polsce. Królestwo Polskie 1815–1918, W. 1970 passim (fot.); Reiss J., Polscy śpiewacy i polskie śpiewaczki, W. 1948; Szenic S., Cmentarz Powązkowski 1851–1890, W. 1982 (fot.); tenże, Ongiś, W. 1975; – Modrzejewska H., Wspomnienia i wrażenia. Kr. 1957; Okońska A., Grzybowski A., Rozmowy z panią Miecią [Ćwiklińską], W. 1970 s. 92 i n.; Romaniszyn B., Wspomnienia o J. Reszkem, „Ruch. Muzycz.” 1948 nr 5–6.
O matce R-go: Słown. Muzyków Pol., II; – Szenic S., Cmentarz Powązkowski 1851–90, W. 1982 (reprod. portretu z Muz. Teatr. w W.).
Józef Kański